Dzikie wysypisko, a w nim dane właściciela, jednak grzywnę musiał zapłacić ktoś inny. Dlaczego?

Sprawa wydawała się oczywista – zanieczyszczenie terenu odpadami, a wśród nich informacje pozwalające na ustalenie właściciela śmieci, a jednak – ukarany został ktoś inny. Dodajmy – poniósł najbardziej srogie konsekwencje przewidziane przepisami. Dlaczego?

Sprawę opisuje straż miejska, która prowadziła postępowanie w sprawie podrzucenia odpadów. Funkcjonariusze ujawnili dzikie wysypisko w rejonie ulicy Pod Borem w Zabrzu. Dokonali przeszukania terenu, dzięki czemu odnalezione zostały dane rzekomego właściciela śmieci.

W toku czynności okazało się, że odpady pochodzą z mieszkania, które było czyszczone przez wyspecjalizowaną firmę, a winnym wykroczenia okazał się pracownik firmy, który postanowił „zaoszczędzić” na utylizacji odpadów

– relacjonuje straż miejska w Zabrzu.

Został oczywiście ukarany najwyższym dopuszczonym przepisami prawa mandatem karnym, oraz zobowiązany do natychmiastowego uprzątnięcia terenu, co zrobił, po czym okazał fakturę za wywiezione na PSZOK odpady – dodają strażnicy.

Jakie konsekwencje mógł ponieść nieuczciwy pracownik? Art. 145. Kodeksu wykroczeń [Zaśmiecanie miejsc publicznych] § 1. mówi, że: Kto zanieczyszcza lub zaśmieca obszar kolejowy lub miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny nie niższej niż 500 złotych.

(żms)
fot. Straż Miejska Zabrze