Nikt chyba nie spodziewał się aż tak dramatycznego meczu w wykonaniu zawodników NMC Górnika Zabrze.
Trójkolorowi praktycznie przez całe spotkanie ustępowali pola Chrobremu Głogów. Ostatecznie jednak zadecydowało ostatnich kilkanaście minut, które dały zabrzanom cztery punkty i pozycję lidera tabeli zbiorczej PGNiG Superligi.
Jeszcze przed starciem na boisku zarząd NMC Górnika i kibice podziękowali za wieloletnią grę Sebastianowi Kickiemu i Adrianowi Niedośpiałowi. Żegnała ich kilkuminutowa owacja na stojąco.
Mecz lepiej rozpoczęli goście, którzy prędko wypracowali dwie bramki. Odpowiedział jedynie Aleksandr Tatrincew w pierwszej próbie, a w drugim podejściu obił poprzeczkę bramki. Zdawało się, że Głogów znalazł sposób na obronę 4-2, grając bardzo szeroko i szybko wznawiając akcję. W obronie byli znów bezwzględni i regularnie byli upominani przez sędziów Mariusza Marciniaka i Piotra Radziszewskiego. W końcu popełnili błąd, dzięki czemu Marek Daćko zdobył z rzutu karnego bramkę na 3-2. W powiększeniu chciał pomoc Martin Galia, który odbił piłkę. Kontry wykorzystać się jednak nie udało, bo znów fantastycznie odbił Rafał Stachera.
Wtedy jednak zabrzanie nabrali tempa. Zaczęli grać wyjątkowo szybko, dynamicznie rozgrywając akcje pomiędzy wszystkimi formacjami. Tytaniczną pracę wykonywał Rafał Gliński, którego wszędzie było pełno i dostrzegał okazje do nawet najwymyślniejszych podań. Świetnie spisywał się też Bartłomiej Tomczak, z poświęceniem godnym wyrazów podziwu zdobywając kolejne trafienia. Przewagi nie udawało się jednak powiększyć przez błędy wynikające najpewniej z narzuconego tempa gry. Odpór wszelkim staraniom dawał Rafał Stachera.
Głogowianie próbowali swoich szans poprzez grę z dwoma kołowymi. Aby jednak mogli zdobywać bramki, musieli otrzymywać piłki. A izolowaniem ich od podań zajęli się zwłaszcza Sasza Buszkow i Aleksandr Tatarincew.
Nadzieję na wynik dawała postawa młodych zawodników. Patryk Gluch 10 sekund po wejściu na boisku zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie, a 10 w tym meczu dla Trójkolorowych. Ostatnie minuty pierwszej połowy były jednak festiwalem błędów obu drużyn. Lepiej radzili sobie z nimi jednak głogowianie, którzy zdobyli dwie bramki. Przed szansą na wyrównanie stanął Marek Daćko w rzucie karnym za popełniony na nim faul. Niestety Michał Kapela zdołał odbić rzut. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 11:12.
Druga odsłona rozpoczęła się od sporych zmian w zespole zabrzan. Swoją szansę gry w ataku otrzymał Michał Adamuszek, który po raz kolejny zaskoczył niesamowitym rzutem z biodra, które wręcz wbiło w bramkę Rafała Stacherę. Zabrzanie rozpoczęli gonitwę za wynikiem, walcząc o każdą okazję. Prowadzenie 15:14 ze stoickim spokojem wypracował Jurij Gromyko, który jakby od niechcenia, leniwie wręcz zdobył pierwszą bramkę w meczu. Rywale jednak prędko zdobyli pięć bramek z rzędu, wyprowadzając czterobramkową przewagę. Obronę zabrzan demolował Damian Krzysztofik, z drugiej linii świetne trafienie zanotował Mateusz Rydz.
Co gorsza bezpośrednią czerwoną kartką ukarany został Jurij Gromyko. W ocenie sędziów Białorusin uderzył w obronie w twarz zawodnika gości. To jednak tylko rozzłościło gospodarzy.
Trójkolorowi w ostatnich minutach meczu raz jeszcze rzucili rękawicę rywalom i mimo niesprzyjającej sytuacji wywalczyli remis po dwóch trafieniach z rzędu (w tym jednego karnego) Bartka Tomczaka. Po chwili dwójkowa akcja Kopy i Glińskiego dała pierwsze od dawna prowadzenie. Dla trenera Cieślikowskiego utrata tak misternie budowanej przewagi to było za dużo i natychmiast poprosił o czas. Gdy tłumaczył annały taktyki, Rastislav Trtik, szkoleniowiec Trójkolorowych z ledwością był w stanie przekrzyczeć doping zabrzańskich kibiców i zagrzewał do jeszcze cięższej walki swoich podopiecznych. Zabrzanie znaleźli sposób na rywala, jeszcze wyżej wysuwając obronę, która balansowała pomiędzy formacją 5-1 a w dynamice rozgrywki nawet 3-3. – Powiedziałem kolegom, że jest jeszcze dużo czasu. Przy własnej publiczności, na własnym boisku. Nie prowadziliśmy spotkania, ale robiliśmy wszystko mimo naszych błędów – relacjonował ostatnie minuty Rafał Gliński, zawodnik gospodarzy.
Na domiar złego do dramatycznego urazu doszło w trakcie kontry gospodarzy. Z okrutnie pokiereszowaną dłonią z boiska, powłócząc nogami zszedł Rafał Biegaj.
To był przełomowy moment tego meczu. W głowie tkwiło: co mu się stało, jak się czuje? Zabrakło nam Rafała, a my… nie poodbijaliśmy w bramce
komentował po meczu Michał Kapela, bramkarz z Głogowa.
Miejsce skrzydłowego zajął Marek Światała. Prędko stanął przed szansą na wyrównanie, ale prawdziwym mistrzem suspensu jest wszak Mateusz Kornecki, który zakończył solową akcję rywala.
Kolejne dwie bramki dołożył Tatarincew, trzecią Gliński. I tablica wskazywała 26:24. Co więcej kolejną fantastyczną obronę, tym razem karnego, zaliczył Kornecki! – Zaważyła dyspozycja Mateusza, który odbił kilka bardzo ważnych piłek w końcówce – komplementował młodego bramkarza Michał Kapela.
Chrobry miał jeszcze szansę na nawiązanie walki, ale karnego nie wykorzystał nieomylny dotychczas Michał Bartczak. I pomimo dwóch trafień Wiktora Kubały, cenniejsze były bramki Iso Sluijtersa i Saszy Buszkowa. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 28:26. – To był bardzo emocjonujący mecz, który stał na wysokim poziomie. Obie drużyny pokazały ogromne serce do walki i zobaczyliśmy po kilkanaście dobrych akcji i w obronie, i w ataku. Myślę, że nie zostawiliśmy złego wrażenia tutaj w hali i będziemy liczyć na udany rewanż u nas – podsumował starcie Jarosław Cieślikowski, trener Chrobrego. Podobnego zdania był szkoleniowiec Górnika, Rastislav Trtik: – Kibice mogli zobaczyć bardzo dobry mecz. Chrobry pokazał, że potrafi grać w piłkę ręczną. Może nasza gra nie byla taka, jak chcieliśmy. Ale wiemy dlaczego i poprawimy to. Ale na pewno było sporo emocji, a to najcenniejsze dla kibiców.
NMC Górnik Zabrze – Chrobry Głogów 28:26 (11:12)
NMC Górnik: Galia, Kornecki – Gluch 1, Daćko 4, Tomczak 7, Gromyko 1, Sluijters 4, Buszkow 1, Tatarincew 6, Gliński 3, Adamuszek 1. Trener: Rastislav Trtik
Kary: 2 minuty (Daćko)
Czerwona kartka: Jurij Gromyko
Chrobry: Stachera, Kapela – Płócienniczak, Światała, Klinger 5, Babicz 4, Gujski, Tylutki, Biegaj 4, Bartczak 4, Krzysztofik 5, Kubała 2, Rydz 2. Trener: Jarosław Cieślikowski
Kary: 8 minut (Płócienniczak, Tylutki 2, Rydz)
źródło: handballzabrze.pl